Kocham świat i życie. Zawsze kochałem. Tym trudniej przychodzi mi rugać i nieustannie maltretować na blogu „rzeczywistość XXI wieku”. Problem polega na tym, że stworzyliśmy świat, który w wielu kwestiach jest całkowicie irracjonalny. To My zachowujemy się całkowicie irracjonalnie. Mam wrażenie, że muszę o tym pisać, żeby nieustannie nas wszystkich otrzeźwiać i inspirować do zmian.
Minimalizm
Bez wstępu się nie obejdzie…
Ostatnio opublikowaliśmy kilka nowych artykułów, które przypisujemy do kategorii minimalizm dla zaawansowanych. Są to przemyślenia będące bezpośrednią konsekwencją zgłębiania minimalistycznego podejścia do życia. Gdy weszliśmy głębiej w temat: kupowania artefaktów szczęścia w celu podniesienia społecznej oceny, zaintrygował mnie sam w sobie aspekt oceniania.
To może się zdarzyć gdziekolwiek…
> w pracy,
> w samochodzie,
> w samolocie,
> na ulicy,
> w trakcie deszczu,
> latem,
> zimą,
> w podróży,
> we własnym łóżku…
Śmierć może nas spotkać gdziekolwiek.
Posprzątałeś szafę? – fajnie
Umiesz lepiej kontrolować popędy zakupowe? – super
Uporządkowałeś książki i bibeloty? – ekstra
Minimalizm to piękna przygoda, ale prawdziwa zabawa zaczyna się kiedy zapędzamy minimalizm do porządkowania własnej głowy. Sprzątanie w szafie to było tylko preludium. Dziś bierzmy się do porządkowania Twojego stanu emocjonalnego. Nie ukrywam, że jestem bardzo podekscytowany 😀 Spora część sposobu patrzenia na świat bierze się z przekonań. Są to takie filtry, przez które oceniamy rzeczywistość. Jeśli uda nam się skutecznie zmienić przekonania to jesteśmy w stanie wpłynąć nawet na nasze reakcje. Do mnie minimalizm przemówił naprawdę dopiero wtedy, gdy zauważyłem jakie konsekwencje przyniósł nie mojemu mieszkaniu, czy pracy, ale moim przekonaniom i mojemu wnętrzu. Jedną z takich zmian był znaczący postęp w radzeniu sobie ze stresem, presją i trudnymi emocjami.
Podziękowanie za inspiracje dziś trafia do Michała Kałuży, który wracając do domu czuje się, jakby wyjeżdżał na wakacje 😀 To bardzo piękne 🙂 W drugiej kolejności serdeczności przesyłam do #majkiinvestment – moich przyjaciół, którzy zbudowali swój dom z zaangażowaniem: poziom milion.
Dom to miejsce, w którym spędzamy prawie połowę życia. To miejsce, które zna nas na wylot. Jedyny ekosystem, w którym zmywamy makijaże, zdejmujemy garnitury i bez żadnych masek stajemy się sobą. Bez skrępowania i bez oczekiwań wobec siebie. Taki jaki jesteś w domu, jesteś naprawdę. Jeśli jest to zatem tak istotne miejsce, ważne jest aby w sposób wyjątkowy o nie dbać. Czy kochasz swój dom? Czy jakieś wizje przyszłości psują Twój dom? Jak ludzie czują się w Twoim domu?
Minimalizm to nie tylko usuwanie niepotrzebnych rzeczy z życia, ale także wyciąganie esencji z życia wewnętrznego. Dziś kilka przemyśleń zainspirowanych przez Marcina Pawelca. Marcin poddał w wątpliwość, prawdziwość niektórych potrzeb, które zdają się posiadać ludzie. Czy niektóre zakupy nie służą łataniu dziur we własnej samoocenie? Poniżej krótki wpis o szczerości wobec siebie, i własnym wizerunku, ale nade wszystko o prawdziwej pewności siebie.
Nie będę zbyt odkrywczy jak powiem, że jedzenie jest jedną z najprzyjemniejszych czynności w życiu człowieka. Przez jedzenie można poznawać kultury, przekazywać uczucia czy nawiązywać nowe znajomości. Spożywanie posiłków ma więc walor nie tylko fizjologiczny, ale także społeczny, a dodatkowe jest niezwykle przyjemne.
Najczęściej do kwestii odżywiania czy odchudzania zabieramy się ze złej strony. Poczynając od nieprawidłowej motywacji, przez nieprawidłowe narzędzia, aż do braku oczekiwanego efektu. Każdy był kiedyś na takiej czy innej diecie. Najczęściej przynosiły one świetne, ale krótkotrwałe efekty. Dochodziło rozdrażnienie, poczucie winy i koniec końców spadku determinacji i powrotu do starych nawyków. Nie uważam się za eksperta od odżywiania, ale mam za sobą pozbycie się 21 zbędnych kilogramów ponad 6 lat temu. Od tego czasu moja waga nie waha się o więcej niż 2 kg. Nie wiem czy moje rady będą dla Was pomocne, ale głęboko na to liczę…
fot. Marcin Pawelec 😉
Ostatnio coraz bardziej inspiruje mnie przeszłość… ale nie taka przeszłość: „kiedyś to było lepiej a teraz jest do d…”. Inspiruje mnie przeszłość w rodzaju: „co kiedyś jako ludzie wiedzieliśmy ponad wszelką wątpliwość, a o czym zapomnieliśmy”.
Przeszłość nie miała dla mnie przez większość życia znaczenia. Było minęło. Nie jestem ani nadmiernie sentymentalny, ani nie zerkam wstecz z rozrzewnieniem. Nastawienie na przyszłość jest dla mnie naturalnym kierunkiem. Okazało się jednak, że gdy podjąłem temat minimalizmu, przeszłość zapukała do mnie sama. W przeszłości, w pewnym powrocie do korzeni, można znaleźć źródło fantastycznej, minimalistycznej inspiracji. Co więcej dziś za inspirację dziękuję Jesieni…
Po pierwsze chciałbym podkreślić, że to ważny dla mnie tekst, bo mam poczucie, że to pewne zwieńczenie moich prób opisania świata w jakim funkcjonujemy. Po drugie zaś śpieszę poinformować, że artykuł ten powstał dzięki inspiracji mojego kolegi Bartka Zielonki, autora FunPage’a Rekiny Sprzedaży. Za inspirację dziękuję też Marcinowi Schoenowi, który zwrócił moją uwagę na kryzys autorytetów.
Od razu przepraszam za generalizowanie. Nie znoszę tego, ale żeby opisywać jakieś społeczne symptomy albo trendy nie da się tego uniknąć. Podkreślam więc, że indywidualne doświadczenia każdy może mieć inne, a ja poniżej opisuję tylko swoje przemyślenia.
Ludzie pytają mnie jak zacząć przygodę z minimalizmem. Szukają pierwszego kroku, aby zacząć przejmować kontrolę nad swoim życiem. Zawsze podpowiadam im, żeby zaczęli od prostego elementu, którego uporządkowanie daje jednak wielką ulgę. Ubrania. (uwaga: okazuje się, że ten aspekt był prosty dla mnie, ale nie jest prosty dla wszystkich).