Dziś chciałbym Was zachęcić do zminimalizowania pewnego błędnego przekonania. To przekonanie brzmi: chcę, żeby życie było nieustannie szczęśliwe. My, przyzwyczajeni do spokoju i komfortu, często obrażamy się na los, życie czy Boga, gdy robi się ciężko. Gdy do naszego ciepłego światka, przez okienną szparę wpada chłodny powiew, od razu zaczynamy się krzywić i pomstować. A może przydałoby się trochę pokory? Z trudnościami trzeba walczyć – to oczywiste, ale może zacząć od akceptacji tego, co nas spotyka? Wówczas łatwiej jest wyciągnąć wnioski i wyposażyć się w nowe narzędzia do stawiania życiu czoła.
Często zmagamy się z życiem chcąc, żeby zmieniło swój naturalny charakter i stało się bezbrzeżnie szczęśliwe. Usłyszałem ostatnio od znajomej psychoterapeutki, że jeśli ktoś nieustannie odczuwa szczęście albo euforię, to może to być objaw manii. Niemniej jednak, wydaje nam się, że większość z nas pragnie być nieustannie szczęśliwa. Pragniemy, żeby życie nie oferowało nam bólu, chłodu czy strachu, tylko żeby składało się wyłącznie z pięknych chwil. Przypomina to jednak próbę zawrócenia górskiego potoku. Naturalnym stanem dla potoku jest biec tak, jak nakazuje prawo grawitacji. Naturalnym zaś stanem dla życia jest zapewnianie człowiekowi pełnego spektrum przeżyć, abyśmy mogli wykorzystać nasz cały wachlarz emocji i uczuć (nic bardziej ludzkiego!).
Czasem będą umierać nasi bliscy, czasem przez zmiany sytuacji życiowej będziemy tracić przyjaciół, czasem, pomimo najszczerszych chęci, zostaniemy zwolnieni albo posypie nam się biznes, czasem ktoś nas skrzywdzi, innym razem my skrzywdzimy kogoś, czasem podejmując najlepszą dla siebie decyzje popełnimy błąd, czasem ktoś nas okradnie lub pobije, czasem zachorujemy naprawdę ciężko. I to jest właśnie charakter życia. Jego najważniejszym przymiotem jest właśnie nieprzewidywalność. Człowiek został wyposażony w narzędzia do przeżywania tego „zaskakującego” życia – zdolność do przeżywania emocji. Ważne jest, aby te emocje nauczyć się identyfikować, nazywać i akceptować. To jest właśnie inteligencja emocjonalna. Nie sprawimy, że nie będzie bólu, lęku i trudności. Możemy tylko godzić się na przeżywanie życia, we wszystkich jego odcieniach.
Zauważyłem, że popełniamy błąd. Ten błąd polega na upartym dodawaniu do słowa „życie” całego mnóstwa epitetów. Ktoś mówi o życiu szczęśliwym, według innego życie jest skomplikowane, a trzeci opowie nam o życiu dobrym albo złym. Według mnie, błędem jest dodawanie jakichkolwiek epitetów, bo wszystkie smaki są w życie wpisane i nieodzowne. Każdy człowiek w różnych proporcjach doświadcza radości, bólu, szczęścia, lęku, wzruszeń, zawiści, miłości i tym podobnych. I wszystkie te emocje i odczucia, i te przyjemne i te negatywne, świadczą o naszym człowieczeństwie.
Warto przyznać, że są elementy nad którymi nie mamy kontroli. Warto przyznać, że jesteś człowiekiem i godzisz się na to, że życie będzie serwowało Ci zarówno dobre emocje jak i zwątpienie, chłód i smutek. Nie jest najważniejsze co Cię spotyka, tylko jak potrafisz sobie z tym poradzić. Jak przyjmujesz sukces? W zadufaniu czy w pokorze? Jak przyjmujesz trudności? W gniewie czy z podniesioną głową? Zawsze podziękuj życiu, gdy się czegoś nauczysz. Wyciągnij wnioski i bądź silniejszy.
Życie każdego z Nas jest ograniczone czasowo. Na dodatek nikt nie wie, jaka porcja czasu nam przysługuje. Dlatego tak bardzo zależy nam, żeby jak najwięcej było w nim szczęścia i dobrych chwil. Bo jak mówił Jacek Walkiewicz „W przemijaniu są wszystkie smaki życia”. Przemijanie sprawia, że każda chwila jest darem. I ta wyjątkowość każdej chwili powoduje, że życie jest takie fascynujące. Więc pomyśl o sobie, jak o szczęściarzu. Bo dostąpiłeś zaszczytu życia i daru odczuwania pełnego wachlarza emocji.
Gdyby moje myśli podsumować słowami Anthony’ego de Mello, człowieka, który niezwykle mnie zainspirował, to byłyby to następujące słowa:
„Za wszystko, co było – dziękuję.
Na wszystko, co będzie – tak”
*Przeczytaj te słowa tyle razy, aż zrozumiesz jak bardzo są pełne nadziei.