Ostatnio zmagam się z tematem zaburzeń nastroju i depresji. Przygotowujemy w Fundacji charytatywny projekt terapeutyczno – profilaktyczny w tym zakresie, więc „z depresją” spędzam wiele godzin dziennie. Temat w okresie pandemicznym czy postpandemicznym wydaje się być jeszcze bardziej istotny niż przed izolacją. Ostatnio doszedłem do wniosku, że to nie stricte negatywne wydarzenia mają największy wpływ na nasze samopoczucie! Dlaczego?
Dlatego, że wówczas łatwo zidentyfikować nam źródło niepokoju lub, prościej mówiąc, łatwo nam wskazać wroga. Kiedy doświadczam zwolnienia z pracy, albo śmierci bliskiej osoby, albo choroby to dokładnie potrafimy wskazać źródło przygnębienia i złego samopoczucia. Co za tym idzie, jeśli znamy źródło, to wykonaliśmy już połowę drogi do powrotu do równowagi. Jeśli określiłem przyczynę (wroga), to łatwiej mi walczyć. Dziś jednak złe samopoczucie, u wielu z nas, nie jest wywołane przez konkretne wydarzenie, a przez wszechobecną niepewność.
Ostatnimi czasy, jako społeczeństwo, doświadczamy właśnie szczególnego typu niepokoju albo wręcz epizodów złego nastroju. Ten niepokój wiąże się z tym, co podarował nam koronawirus lub bardziej, co podarowała nam infodemia (koronakryzys informacyjny) z wszechobecnym poczuciem niepewności. Wydaje się, jakby to właśnie niepewność była bezpośrednim źródłem izolacyjnej chandry.
Z czego wynika niepewność?
- Najpierw niepewność trwałości łańcucha zaopatrzenia pognała nas do dyskontów i jeszcze czynnych galerii handlowych, żeby zaopatrzyć się w najpotrzebniejsze rzeczy. Musiało upłynąć kilka dni, żebyśmy nabrali pewności, że nie zabraknie jedzenia i papieru toaletowego i zwyczajnie się uspokoili.
- Później wprowadzano kolejne reguły społecznej izolacji, więc zaczęliśmy wszyscy J wydzwaniać do bliskich, żeby być na bieżąco z ich sytuacją. I co? Ten stracił pracę, ten przeszedł na home office z 50% wynagrodzeniem, inny zdecydował się na przekwalifikowanie produkcji na maseczki, a jeszcze inny z tytułu zawodu normalnie chodził do pracy. Niezależnie od sytuacji każdy z naszych bliskich kończył rozmowę słowami: „zobaczymy jak to będzie”. Znów wszyscy byliśmy (i dalej jesteśmy) w niepewności.
- W międzyczasie miały odbyć się wybory prezydenckie, które część z nas elektryzowały. Tegorocznego procesu wyborczego nie da się ocenić innym słowem niż ciągła niepewność co, kiedy i jak.
- Jeszcze przedwczoraj słyszałem od mojej przyjaciółki – nauczycielki, że już bardzo chcieliby się dowiedzieć, czy wrócą do szkoły i w jakim zakresie, bo najgorsza jest niepewność. Nie da się nic zaplanować.
- Dziś nawet odmrażanie to dalsza niepewność. Kiedy wrócimy na pełny etat do biur? Czy moja firma odbuduje obroty? Czy za koronawirusem idzie potężny kryzys gospodarczy?
Znam jeden niezły sposób na niepewność. Tym sposobem jest rytm. Zdałem sobie z tego sprawę, gdy podczas jednego ze zdrowotnych koronaspacerów przechadzałem się ulicami Nowej Huty ze słuchawkami na uszach. Słuchałem muzyki, która mnie nie dziwiła, nie zaskakiwała i nie niepokoiła. Znałem rytm, wiedziałem co będzie dalej, po zwrotce jest kolejny refren. Moje kroki od razu dostosowały się do rytmu. Czułem się bardzo komfortowo, pomimo mojej „twarzowej odzieży”.
Okazało się, że to właśnie rytmu i naszej znienawidzonej rutyny brakuje mi najbardziej w czasie społecznej izolacji. Nic odkrywczego… Utracone elementy naszego życia potrafimy docenić jak nikt inny. „Wracaj więc słodka rutyno…” – chciałoby się powiedzieć – „… i nadaj życiu rytm”.
Kilka podpowiedzi jak ogarnąć rytm? Wróciłem do rytmu dnia i nocy jaki towarzyszy okresowi pracy. Wysypianie się i regularność snu daje niezwykłe efekty. Początki pandemii to u mnie rytm wakacyjny niestety i to ukradło trochę rutyny. Co jeszcze warto zrobić? Wrócić do codziennego przygotowywania się rano, tak samo jak przed wyjściem do pracy. Jeśli nie masz motywacji w izolacji to zrób to dla rutyny: zrób fryzurkę, weź rutynową kąpiel (zgodnie z dotychczasowym rytmem), zachowaj godziny posiłków. Podziel dzień na pracę i odpoczynek.
Warto pamiętać, żeby we wszystkim zachować umiar. Oznacza, to że nie zachęcam, żeby dać pożreć się rutynie, bo życie jest zbyt piękne, żeby tkwić w schematach. Niemniej jednak ja dziś czuję, że potrzebuję rytmu jak nigdy dotąd. Jeśli czujesz podobnie to przeorganizuj swój dzień i nie daj się niepokojowi i infodemii.