Kocham świat i życie. Zawsze kochałem. Tym trudniej przychodzi mi rugać i nieustannie maltretować na blogu „rzeczywistość XXI wieku”. Problem polega na tym, że stworzyliśmy świat, który w wielu kwestiach jest całkowicie irracjonalny. To My zachowujemy się całkowicie irracjonalnie. Mam wrażenie, że muszę o tym pisać, żeby nieustannie nas wszystkich otrzeźwiać i inspirować do zmian.
Jak część z Was wie, równolegle do NiecoMniej.pl prowadzimy grupę fejsbukową pod nazwą Minimalizm – o życiu bez presji. W tej grupie umieszczamy głównie inspirujące grafiki. Moją ulubioną serią jest ta z logiem: „Logika XXI wieku”. Staramy się tam pokazywać Wam społeczne przekonania i sytuacje, które bardziej niż do dojrzałego i wykształconego, nowoczesnego społeczeństwa pasują do absurdalnego świata z filmów Barei. Niedorzeczność postępowania człowieka osiągnęła chyba apogeum.
Chciałbym zabrać Was w świat samokrytyki i subtelnej autoironii. Jako członek tej naszej ludzkiej – jakby nie było zachodniej – społeczności, mam do tego prawo. Spróbujcie na chwilę zdystansować się od własnych przekonań, od codzienności. Spróbujcie na chwilę wejść w skórę przybysza z innej planety. Ten Stwór wpada w nasz wielkomiejski wir i co widzi?
Praca, praca, praca. Czego będziesz żałował na łożu śmierci?
Jeśli spytasz standardowego Polaka co jest dla niego najważniejsze w życiu, bez wahania powie Ci, że rodzina. Rodzina zawsze jest na pierwszym miejscu… ale tylko deklararacja. W praktyce szczególnie mężczyźni wychodzą z założenia, że ich jedynym zadaniem jest zapewnienie bytu rodzinie. Tylko, że pieniądze i standard życia to nie wszystko. W praktyce często nie mamy dla bliskich tego, co jest najważniejsze: wspólnie spędzonego czasu i szczerych, prawdziwych uczuć. Pułapka ciągłej pogoni za pieniędzmi jest chyba tak stara jak sama ludzkość. Nieograniczone potrzeby zakupowe nie pozwalają nam się zatrzymać. Kiedyś ujęło mnie pytanie: czy na łożu śmierci najbardziej będziesz żałował, że za mało czasu spędziłeś w pracy? Zadałeś je kiedyś sobie? Jeśli nie to zadaj…
Degradacja swojego ciała w dobie jego kultu
To jest kolejna pokrętna „logika XXI wieku”. Kochamy swoich bliskich i chcielibyśmy być z nimi jak najdłużej, ale w większości przypadków nie wspieramy własnej długowieczności. Nasze ciało będzie nam służyć tak dobrze, jak dobrze będziemy je traktować. Żyjemy niby w świecie wszechobecnego kultu ciała, a jednak maltretujemy się niezdrowym jedzeniem, brakiem ruchu, używkami, stresem i przepracowaniem. Twoje ciało jest jak barometr. Zawsze pokaże Ci jeśli źle je traktujesz, lub jeśli jego równowaga się zaburzy. Po prostu nie powinieneś ignorować subtelnych sygnałów Twojego organizmu, bo przygodę zwaną życiem możesz zakończyć wcześniej niż się spodziewałeś.
Wymyślanie wrogów
Wydaje się jakby naturalnym stanem człowieka była ciągła walka. Od czasów prehistorycznych człowiek mierzył się z wrogami: drapieżnikami, innym człowiekiem, zarazą, sytuacją życiową itd. Dziś żyjemy w czasach niebywałego komfortu i wyraźnie brakuje nam wrogów. Brakuje nam walki, która uporządkowałaby nasze priorytety. Szukając wyzwań sami często komplikujemy sobie życie. Wyolbrzymiamy nasze własne problemy, nabieramy przekonania, że jesteśmy bardziej pokrzywdzeni niż inni albo zakładamy wśród ludzi w naszym otoczeniu złą intencję, żeby móc się z nimi konfrontować. Tak czy inaczej próbujemy toczyć walki z wyimaginowanymi wrogami. Tracimy na to energię, która mogłaby posłużyć pracy nad sobą albo robieniu dobrych rzeczy dla innych. Skupiaj się zatem na pozytywnych aspektach i przestań prowadzić ciągłą walkę.
Polaryzacja i wszechobecny hejt
Zastanawiam się, czy polaryzacja społeczna i hejt są konsekwencją wymyślania, poszukiwania wrogów? Nie wiem, ale jest faktem. Poziom debaty publicznej sięgnął dna i nie mam na myśli polityki, a wszystkie rozmowy między ludźmi, które zahaczają o aspekty światopoglądowe. Najgorszą pracę dla poziomu komunikacji między nami, zdaje się wykonywać Internet. Tutaj zupełnie bez skrępowania można wylać na człowieka wiadro pomyj i to bez najmniejszej konsekwencji. Nie wiem, czy jako społeczeństwo jesteśmy w stanie temu zaradzić, ale zawsze trzeba próbować. Najważniejszy jest szacunek i tolerancja, a w drugiej kolejności otwartość na opinie innych i uelastycznianie własnego stanowiska. Jak to się stało, że stworzyliśmy świat, który tak nas przygnębia i drażni, że masowo przestajemy oglądać programy informacyjne?
Sztuczność na każdym kroku
Przez 30 lat wolnego rynku w Polsce nauczyliśmy się funkcjonować w świecie bylejakości. Zaakceptowaliśmy nie tylko wątłą jakość produktów i usług, a nawet relacji. Otacza nas całe mnóstwo nieprawdziwych rzeczy: zamienników, modeli, fałszywek i imitacji. I nie myślę tutaj o podróbkach ubrań, ale o sztucznych potrzebach, spełnianiu nie swoich marzeń i poddawaniu się chwilowym trendom. Do perfekcji doprowadziliśmy sztukę oportunizmu – dla osobistego interesu utrzymujemy sztuczne relacje (np. zawodowe), takie które nie sprawiają nam radości. Największym koszem w pięciofrakcyjnej segregacji jest plastik. Świat wymknął się nam spod kontroli i nie możemy nad nim zapanować.
Dziś potencjalny Ufoludek mógłby być w szoku. Dlaczego tak rozwinięta cywilizacja żyje w świecie takich sprzeczności. Na poziomie indywidualnym z łatwością dzielimy dobro od zła, ale jako społeczeństwo oblewamy egzamin za egzaminem. Ale gdyby nasz gość z innej galaktyki był wnikliwym obserwatorem to zauważyłby jaskółki nowych trendów. Wciąż rosnąca garstka ludzi próbuje zmienić „świat opakowany”, na „świat zaopiekowany”. Podejmujemy próbę powrotu do naturalności. Wymazujemy udawaną sympatię, znów cieszymy się z mówienia prawdy, dążymy do szczerości. Plastik zastępujemy naturą, a miasto przyrodą. Pęd zastępujemy spacerem, a pieniądze ludźmi. Przedmioty zamieniamy na przeżycia. Rezygnujemy ze smutku i neurotyczności a’la Woody Allen na rzecz nieskrępowanego optymizmu i radości. To Twoja decyzja czy zostaniesz w lekkomyślnym XXI wieku, czy weźmiesz udział w zadaniu zmieniania przyszłości na bardziej naturalną i wiarygodną.
2 komentarze
hmmm, polecam książkę „Kraj z księżyca”. Wiele rzeczy które piszesz jest bardzo mocno skorelowanych z tym, że jesteśmy Polakami i że w Polsce przechodzącej transformacje zostaliśmy wychowani. Tak myślę. Myślę, że jest wiele miejsc na świecie, gdzie te absurdy wyglądałyby zupełnie inaczej 😉
No to się zapoznamy 🙂
Faktycznie w naszym kraju mamy pewne zachowania, które z perspektywy minimalizmu są irracjonalne. Dużo podobnych zachowań można spotkać jadąc na wschód – Rosja, Ukraina, Naddniestrze, Mołdawia – tam wszystko się przyda 🙂